Na Bale maturalne z piekła natknęłam się w bibliotece przypadkiem i wzięłam tylko dlatego, że nie miałam czasu, żeby siedzieć i przeszukiwać półki, a skończyły mi się książki do czytania. Poza tym bardzo lubię krótkie opowiadania,więc liczyłam na coś ciekawego.
Gdy spojrzy się na okładkę, to oprócz czerwonej i jaskrawej róży wzrok bardzo mocno przyciąga wielki napis – "Stephenie Meyer". Można nawet rzec, że rzuca się w oczy lepiej od tytułu. Opowiadanie autorki słynnej serii o wampirach – Piekło na ziemi znalazło się na samym początku spisu treści, co według mnie, jest błędem. Na tytułowy bal maturalny dostaje się demon, który wszystkimi siłami stara się zamienić go w koszmar – prowokuje kłótnie, bójki, niszczy miłość i przyjaźń, plami sukienki i świetnie się bawi. Jednak na jego drodze staje Grace – wzór cnót wszelakich. Pomysł mało wyszukany, nudny, wykonanie (bardzo) przeciętne, a zakończenie nieciekawe i przewidywalne. Dzięki temu Piekło na ziemi skutecznie zniechęca do dalszej lektury. Po przeczytaniu Zmierzchu i późniejszych jego części nie spodziewałam się szału od strony Stephanie Mayer, ale tutaj wypadła bardzo słabo.
Córka likwidatora to druga w kolejności historia, tym razem napisana przez Meg Cabot – znaną autorkę powieści dla nastolatek. Gdy byłam znacznie młodsza, czytałam je i niektóre nawet mi się podobały, więc ponownie oczekiwałam czegoś dobrego. I, niestety, ponownie się zawiodłam. Przede wszystkim nie podobają mi się opowiadania w czasie teraźniejszym, bo przeszkadza mi to w czytaniu. Na dokładkę autorka pisze z dwóch perspektyw, co wprowadza jeszcze większy bałagan. Raz opisuje sytuację ze strony Mary – córki matki likwidatora, a raz z punktu widzenia Alana, czyli chłopaka, który z wzajemnością podkochuje się w dziewczynie. Razem starają się zabić niebezpiecznego wampira. Pomysł jest nie tylko niedopracowany, ale też nieprzewidywalny. Bohaterowie niczym się nie wyróżniają, cechouje ich nudny charakter oraz naiwność. Czytelnik po raz kolejny zostaje zniechęcony.
Całość trochę ratuje Marison Avery i żniwiarz ciemności autorstwa Kim Harrison, będący jednocześnie wstępem do powieści Upadli czasu nie liczą. Początkowo zapowiada się nieciekawie i banalnie. Madison, ośmieszona na balu maturalnym, chce się odegrać na znajomych więc pada w ramiona tajemniczego i nieznanego jej Seth'a – pięknego, kulturalnego, wspaniałego mężczyzny. Szybko jednak następuje nagły zwrot akcji i charakter opowieści obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, bo słodki romans zamienia się w dość dobrą, oryginalną historię.
Mimo to jej minusem jest Madison, która sprawia negatywne wrażenie. Gardzi nową szkołą, nudnym miejscem zamieszkania oraz ludźmi i użala się nad sobą, że musiała zrezygnować z pozycji "super laski" i przeprowadzić się do ojca. Ponad to charakteryzuje ją naiwność, bezmyślność i żądza zemsty, która przyćmiła zdrowy rozsądek.
Bukiecik napisany przez Lauren Myracle należy do przeciętnych. Z jednej strony dodaje całości nutkę grozy i pomysłowości – odchodzimy od aniołów, wampirów i demonów, żeby skupić się na czarnej magii, ale jednocześnie zabija dobre wrażenie głupotą bohaterki, poruszanymi, błahymi problemami i średnim wykonaniem. Bukiecik opowiada o tym, jak Frankie bardzo chce pójść na bal maturalny z Willem, który jednaj jest zbyt nieśmiały, żeby ją zaprosić. Nie wiedząc, co ma robić postanawia udać się do wróżki, gdzie zachowuje się jak trzynastolatka, a nie osiemnastolatka, upiera się i opuszcza pomieszczenie z bukiecikiem zwiędłych kwiatów, rzekomo spełniających trzy życzenia. Mimo przestróg używa ich, jednocześnie ściągając na siebie przykre konsekwencje.
Znów powtarza się tak sama sytuacja, co poprzednio – postacie są nieciekawe i tak bezmyślne, że aż chce się śmiać. Gdyby popracować nad tym dużej, dodać bohaterom rozsądku, to można by było stworzyć coś dobrego i ciekawego, bo pomysł na prawdę zapowiadał się całkiem nieźle.
Miano najlepszej otrzymuje – Superdziewczyny nie płaczą. Głupi tytuł, który nijak ma się do fabuły, potrafi zniechęcić, jednak po kilku pierwszych stronach złe wrażenie pryska.Miranda jest obdarzona wyjątkowymi mocami – siłą, szybkością, lepszym wzrokiem i słuchem. Pracuje jako kierowca limuzyny i pewnego dnia spotyka rozgadaną, dość dziwną i pustą Sibby, która niestety przyciągnie kłopoty.
Mirandę wyróżnia to, że nie należy do osób pustych i stanowi kompletne przeciwieństwo rozrywkowej Sibby. Takie połączenie dało dość ciekawy efekt oraz dynamiczną opowieść, przy której opuściła mnie senność.
Bale maturalne z piekła powodują senność i irytację nad zachowaniem bohaterów. Oczekiwałam kilku ciekawych opowiadań dla młodzieży, idealnych dla odprężenia się, odpoczęcia od trudniejszych powieści i bardzo się rozczarowałam. Książkę polecam młodszym czytelnikom, którzy walczą z nudą lub nie mają pod ręką ciekawszych powieści. Wątpię w to, czy sięgnę po następne części tej antologii, mimo że opinie są pozytywniejsze.
Wydawnictwo Amber
Warszawa 2010
Liczba stron: 297
Ocena: 3/10
Warszawa 2010
Liczba stron: 297
Ocena: 3/10
5 komentarze:
Bidnie wypadła ocena książki, ale nie dziwi mnie to, bo wiele niepochlebnych opinii słyszałam na jej temat. Wielką pasją do tego typu książek nie pałam, wiec sobie odpuszczę tę lekturę.
Dzięki za cynk. Skoro się zawiodłaś, to odpuszczę sobie tę książkę. Pozdrawiam:)
Czytałam i także mi się nie podobało, to nie dla mnie :D
Także czytałam, ale tylko wybiurczo, autorek , które lubię ;) wypadły te opowiadania dość słabo jak dla mnie. Zgadzam się z twoja recenzją :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D
Czytałam i... rzuciłam w kąt. Za nic nie mogłam skończyć tej książki. Ogólnie nie przepadam za zbiorami opowiadań pisanymi przez różne autorki, a te były wyjątkowo nudne. Moim zdaniem jeżeli ktoś się nudzi, lepiej niech poszuka sobie opowiadań na blogach, niż sięgnie po coś takiego. A, kysz!
Prześlij komentarz