Po napisaniu recenzji drugiej części serii o przygodach Max, od razu zabieram się za tworzenie następnego tekstu, tym razem o trzeciej części tego cyklu - "Maximum Ride. Ratowanie świata i inne sporty ekstremalne".
Przyjaciele – sześcioro zmutowanych ludzi, posiadających geny ptaka - jak dotąd zgadzali się i współpracowali ze sobą, wiedząc, że każde nieporozumienie może skończyć się tragedią. Jednak w tym tomie pomiędzy bohaterów wkrada się kłótnia, która dzieli ich grupkę na dwie części. Max, Kuks i Angela, do których potem dołącza Adi (brat Max, były Likwidator, który zmienił swoje nastawienie do dzieci – ptaków), ruszają walczyć z naukowcami, zajmującymi się modyfikowaniem genetycznie dzieci. Chcą dociec w jakim celu przeprowadzane są podobne eksperymenty. Kieł, Iggy i Gazownik podążają tropem komentarzy, pojawiających się na blogu tego pierwszego.
Tymczasem Likwidatorzy – niegdyś najwięksi wrogowie uciekinierów – zostali wymienieni na nowsze, znacznie lepsze maszynki do zabijania. Na ulice wyszły Fruwołki – roboty pokryte ludzką skórą, dzięki której stają się niezauważeni.
W tej części fabuła ponownie opiera się na ciągłej ucieczce. Niewola, ucieczka, niewola, ucieczka, niewola, walka, ucieczka, walka, ucieczka – tak w kółko. Akcja toczy się w wyjątkowo szybkim tempie, a autor potrafi kilkukrotnie zadziwić czytelników niespodziewanymi zwrotami akcji. W tym tomie przybliżona zostaje sprawa naukowców Iteksu. Poza tym wyjaśnia się pochodzenie głównej bohaterki, która poznaje swoją matkę, a także jej historię.
Po raz trzeci już zwracam uwagę na świetny styl pisania. Narratorem ponownie jest Max, więc język obfituje w liczne młodzieżowe zwroty, a także ocieka ironią, sarkazmem i docinkami, które wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Dzięki temu świetnie poznajemy charakter oraz uczucia bohaterki, przedstawiającej wszystko bardzo emocjonalnie. Mimo że taki styl może wydawać się prosty, mnie się podoba. Myślę też, że przypadnie wielu osobom do gustu, bo dodaje powieści młodzieżowego charakteru oraz humoru.
Autor po raz kolejny wykreował świetnych bohaterów. Spotykamy się z Max, jej ojcem, przyjaciółmi, a także poznajemy matkę dziewczyny oraz szefów Iteksu. Na scenę, jak już wspominałam, wkraczają nowi zabójcy, a także pojawiają się opisy kilku innych, zmutowanych istot. Jeśli chodzi o grupę przyjaciół, to dowiadujemy się co nieco o ich rodzinach. Poza pochodzeniem nie odnajdujemy żadnych nowych informacji. Ku mojej wielkiej uldze postacie nie zyskują dodatkowych umiejętności, których i tak mają wiele.
W pozostałych częściach śledziliśmy losy Adiego – według mnie bardzo ciekawą postacią, która pokazuje, jak zły wpływ ma odtrącenie dziecka. Na początku chłopak był bardzo zły, a swojej siostry nienawidził z całego serca, jednak w tym tomie przeszedł przemianę, postanawiając pomagać Max. Jak dotąd należy do moich ulubionych postaci i pewnie nią pozostanie.
Po raz trzeci czytałam powieść Jamesa Pattersona z dużą przyjemnością. Może przygody Max nie należą do wybitnie ciekawej oraz ambitnej literatury, lecz swoim pomysłem oraz stylem pisania autora na pewno wyróżniają się sposób morza ksiąg młodzieżowych. Zarówno tę część jak i pozostałe czyta się szybko, a niepewność nie opuszcza czytelnika aż do ostatniej strony. Brak opisów rekompensuje specyficzny humor, a akcja mknie w zawrotnym tempie.
Moim zdaniem wszystkie części serii “Maximum Ride” to książki pisane z myślą o ludziach młodych. Świadczą o tym styl, język, tempo akcji, wiek bohaterów, a także dynamiczna okładka. Może nie należy do najładniejszych, lecz doskonale oddaje młodzieżowy charakter powieści i przyciąga wzrok. Starci czytelnicy także mogą sięgnąć po ten cykl, jednak tylko wtedy, gdy nie przeszkadzają im wyżej wymienione cechy. W przeciwnym wypadku lektura może okazać się nieprzyjemna.
Jeśli ktoś czytał całą serię i chciałby przeczytać też czwartą część, to muszę go zawieść – prawdopodobnie nie zostanie wydana po polsku. Zainteresowani muszą zakupić powieść w języku angielskim.
Wydawnictwo Hachette Livre
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 302
Ocena: 4/5
6 komentarze:
Hmm... Książka zupełnie nie w moim guście, ale Twoją recenzję czytało się jak zawsze z wielką przyjemnością:)
Pozdrawiam!!
Interesująca recenzja, a jeżeli będzie okazja książka będzie przeczytana
Po raz trzeci napiszę, że wydaje się ciekawą propozycją literacką - szkoda tylko, że nie dane nam będzie zapoznać się z całym cyklem, jakiś niedosyt zawsze pozostanie :(
Maximum Ride! Moja ukochana seria! Zrobiłbym wszystko, by ją przywrócili! Ah ... szkoda, że to się jednak nie wydarzy ... Dobra recenzja dla dobrej książki : ) Polecam też mojego bloga
http://percowato.blogspot.com/
Dzisiaj już recenzja "Dzieci cienie"!
Już kiedyś słyszałam o "Maximum ride" i jestem pewna, że kiedyś przeczytam tę serię ; )
Na szczęście seria wróciła do łask i zostanie wydana w całości :)
Polecam, naprawdę warto przeczytać C:
Prześlij komentarz