hover animation preload

"Ciekawe czasy" - Terry Pratchett
by Grafogirl in , ,


Terry Pratchett to bardzo znany autor powieści fantasy i science fiction. Dużo słyszałam o jego ksiązkach, w większości bardzo pozytywne opinie, więc postanowiłam sięgnąć po którąś z nich. Zdecydowałam się na powieści, należące do osławionego "Świata dysku". Niestety nie okazało się to łatwe – w bibliotece praktycznie nie było książek z tego cyklu – aż cztery pozycje. Wzięłam na chybił – trafił.
Tak trafiłam w "Ciekawe czasy" opowiadające o Rincewindzie. Wszystko zaczyna się od przybycia kurierskiego albatrosa, przynoszącego wiadomość z prośbą przysłania "Wielkiego Maga". Wtedy bohater, którego (o ironio) moc magiczna równa jest mocy magicznej orzeszka laskowego, zostaje wysłany na misję do Imperium Agatejskiego w charakterze poszukiwanego "Wielkiego Maga". Przy pomocy Srebrnej Ordy (bandy bandytów – staruszków) i Czerwonej armii musi obronić bądź zdobyć Zakazane Miasto Hunghung.
Początkowo bałam się, że zaczynając od środka serii, nie będę nic rozumiała. Na szczęście myliłam się. Mimo że osoba Rincewinda wysępowała już w innych powieściach i nie była mi dobrze znana, bez problemu wiedziałam, o co chodzi.
"Zderzenie" z charakterystycznym stylem Pratchetta przeżyłam dość źle – nie spodobał mi się. Później jednak zaczęłam się stopniowo przekonywać, a po jakimś czasie czytało się przyjemnie, a styl pisania powodował, że nie zrezygnowałam z dalszego poznawania rozwoju wydarzeń. Książka obfituje w ciekawe porównania, cięte żarty, ocieka ironią, sarkazmem oraz specyficznym dowcipem, który tak bardzo przypadł mi do gustu.
Dowcip dosięgnął także bohaterów – sympatycznych, ciekawych i śmiesznych. Rincewind to człowiek, który nad wyraz ceni sobie nudę. Lubi ją i pragnie, żeby obfitowało w nią jego życie. Niestety los raz po raz przygotowuje dla niego nowe, oczywiście maksymalnie niebezpieczne przygody. Dzięki nim nasz "wybitny" mag stał się świetnym lingwistą oraz doktorem do spraw ucieczek. Oprócz niego występują także sympatyczni, ale przerażający barbarzyńcy, którzy dawno mają za sobą młodość, lecz wciąż skutecznie machają mieczami. Profesorowie Niewidocznego Uniwersytetu, którzy opanowali sztukę nieuczenia do perfekcji, okrutni szaleńcy, były nauczyciel, garstka walecznych dzieciaków – każda postać jest wyrazista, a charakter wielu z nich przerysowany.
Fabuła wydaje się prosta – opiera się głównie na ucieczce, intrygach i zbiegach okoliczności, a jej charakter w dużej mierze oddaje okładka. Akcja rozwija się szybko, bez szczególnych, zaskakujących zwrotów. Bardzo się nie wciągnęłam i z łatwością mogłam przewidzieć rozwój wydarzeń oraz końcówkę, lecz nie wpłynęło to na przyjemność czytania. Pomysł oraz jego wykonanie stanowiły miłą odskocznię od większości czytanych przeze mnie książek.
"Ciekawe czasy" to powieść idealna dla każdego fana fantastyki bez względu na wiek. Lekka, przyjemna i dowcipna nadaje się dla odprężenia, do czytania podczas podróży lub w deszczowy dzień. Nie jestem w stanie porównać jej do innych powieści tego autora, lecz niedługo będę miała okazję to zrobić. To moje pierwsze spotkanie z dziełami Terrego Pratchetta i jestem pewna, że nie ostatnie.

Wydawnictwo Prószyński  i S-ka 
Rok wydania: 2003
Liczba stron: 305
Ocena: 4/5 

9 komentarze:

kasandra_85 pisze...

Pratchetta jeszcze nie poznałam i bardzo chcę nadrobić zaległości. Mam nadzieję, że mi sie to niedługo uda:)

AnnieK pisze...

Mimo świetnej recenzji raczej się nie skuszę. Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Hym, nie słyszałam o tej książce, dzięki Twojej wspaniałej i niezwykłej recenzji postaram się ją zdobyć :-D

Klaudia Shea pisze...

Nie czytałam, ale musze to zmienić :)

Grafogirl pisze...

Matt - nie słyszałam, ale pewnie usłyszę :-D
narratorka - książka jest wara uwagi
anonimowy - cieszę się, że zachęciłam

niedopisanie pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Grafogirl pisze...

niedopisanie - niedługo sięgnę po następne, to może się zakocham. Ta powieść mi się podobała, ale do miłości daleko. Gdyby nie charakterystyczny styl pisania w ogóle bym tego nie przeczytała.

Deline pisze...

Naprawdę wiele słyszałam o tym autorze, ale jakoś nie miałam w ręku żadnej jego książki. Chyba muszę to naprawić ; >

Monika pisze...

Natrafiłam na książki Prachetta w bibliotece, ale stchórzyłam. Bałam się, że będzie jak z Tolkienem, którego wszyscy mi wychwalali, a kiedy sama się do niego wzięłam, no cóż... Delikatnie mówiąc stwierdziłam, że nie jest dla mnie. Jednak skoro określasz książkę jako lekką i przyjemną, z uwielbianym przeze mnie specyficznym humorem, to myślę, że jest szansa na to, że przypadną mi do gustu :)

Prześlij komentarz