Gdy wchodzę do księgarni, od razu rzuca mi się w oczy mnogość powieści o wampirach, wilkołakach i aniołach. O ile pierwsze stworzenia mi zbrzydły, tak anioły do tej pory mnie intrygują. Szczególny sentyment czuję do tych upadłych ze względu mgiełkę tajemnicy, która przeważnie je otacza. Nie trudno się więc domyślić, że zobaczywszy okładkę Szeptem, natychmiast zapragnęłam ją przeczytać, licząc na coś wciągającego i mrocznego.
Książka opowiada o dziewczynie - Norze, która prowadzi spokojne życie, aż na biologii siada koło Patch'a - skrytego, aroganckiego, ale przystojnego chłopaka. Od tej pory zaczynają dziać się koło niej dziwne rzeczy, a ona nie wie, czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy to wyobraźnia płata jej figle. Oczywiście pojawia się także następny chłopak oraz liczne rozterki miłosne.
Fabuła jest prosta i łatwa do zrozumienia, a pomysł na nią nie zachwyca nadmierną oryginalnością. Czytając miałam wrażenie, że wiele razy spotkałam się z podobną historią. Upadłe anioły, miłość i walka stanowią podstawę wielu powieści. Osobliwością nie grzeszą także bohaterowie. Szczególnie widać to w przypadku Patch'a i przyjaciółki Nory. Patch - impertynencki, intrygujący chłopak o mrocznej przeszłości i oczywiście zabójczej urodzie. Vee to typowa, przebojowa i nieco szalona osoba, lubiąca zakupy i dobrą zabawę. Główna bohaterka na szczęście nie jest tak pospolita. Pośród postaci moją sympatię wzbudził tylko Eliot, który powoduje zamęt w głowie czytelnika. Za jego sprawą ciężko jest określić, kto tak naprawdę zagraża Norze i chwała mu za to, bo czyni powieść mniej przewidywalną.
Akcja mknie dość szybko. Wszelkie wątpliwości, niedomówienia i tajemnice są wyjaśniane stopniowo i nie sposób cokolwiek przewidzieć. Różne, trudne do wytłumaczenia sytuacje dodawałyby powieści mroku, ale często są chaotycznie opisane, przez co cały ich czar pryska. Fani długich, pięknych opisów nie mają tutaj czego szukać, bo naliczyłam ich niewiele, chyba że zadowolą się licznymi rozważaniami na temat "kocham go, czy nie kocham?".
Historię przedstawiono z punktu widzenia bohaterki, więc język jest przyjemny, lekki i młodzieżowy, co tylko podkreśla to, że Szeptem została napisana z myślą o nastolatkach. Dzięki temu książkę czyta się bardzo szybko i stanowi ona miłą odskocznię od trudniejszych, bardziej wymagających lektur.
Powieść absolutnie mnie nie wciągnęła. Podczas czytania zaledwie parę razy poczułam niepewność, ale uczucie to zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Nie zachwyciła mnie także dość zaskakująca i żywa końcówka. Wyjątkowo przystojni i zarozumiali chłopcy, a także romanse podobały się się trzy lata temu. Teraz zachowanie bohaterów niejednokrotnie mnie denerwowało, a rozterki miłosne interesowały tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Podsumowując, Szeptem nie należy do ambitnej literatury. Nie zachwyca, ale nie można uważać jej za kompletne dno. Ot, przeciętna lektura, idealna dla nastolatek. Na mnie nie wyrwała ogromnego wrażenia i jestem pewna, że szybko umknie z mojej pamięci. Oczekiwałam czegoś wyjątkowego, przejmującego, a otrzymałam średniej jakości romans. Polecam fanom tego typu powieści, jednak ich przeciwnicy powinni trzymać się od Szeptem jak najdalej potrafią. Wątpię, żebym sięgnęła po drugą część- Crescendo.
Styczeń 2010
Liczba stron: 328
Ocena: 5/10
Recenzja została także opublikowana na portalu nakanapie.pl Zajęła pierwsze miejsce w konkursie na recenzję tygodnia na tej samej stronie.
7 komentarze:
Zgadzam się z twoją recenzją, mnie także ta książka nie zachwyciła, jednak nie była jakaś najgorsza, po prostu przeciętna ;D
Bardzo ciekawa recenzja, zgadzam się z Twoją recenzją i z tristezzą ta książka jest przeciętna, a co do recenzji to pisz dalej bo świetnie Ci to wychodzi ;D
Poprawa ;) :
Świetna recenzja,pisz dalej :-D
A mnie ta książka naprawdę porwała i zachwyciła. Oczywiście o gustach się nie dyskutuje :)
Skoro dla nastolatek, to może mojej siostrze się spodoba:))
pozdrawiam!!
Mogę się tylko podpisać nogami i rękami pod wszystkim co tu napisałaś. Dosłownie wszystko, począwszy od tego, że pomysł nie był zbyt oryginalny, a kończąc na stereotypowym pięknym, mrocznym, zarozumiałym chłopcu zgadza się z moimi odczuciami co do tej książki. Miło też wreszcie spotkać kogoś, kto podziela moje poglądy, bo większość osób jakie spotykam, są tą książką zachwycone. Faktycznie, nie jest ostatnim dnem, ale czy faktycznie jest powód by padać przed nią na kolana? Wątpię.
W każdym razie ciekawe recenzje, będę wpadać ;)
@kasandra_85 - może się spodoba :-D Zaproponuj jej.
@Monika - też czytałam wiele pozytywnych recenzji, większość osób chwaliła tę pozycję, jak tylko umiała, więc ją wzięłam. No i się zawiodłam.
Prześlij komentarz